poniedziałek, 5 sierpnia 2013

3. Pakowanie, chlanie, rzyganie.

Dałam radę jest weekend. Rodzice jadą jutro, a ja pojutrze zwiedzimy troszkę może uda nam się na nich trafić na jakąś sławę. Przyjedziemy zobaczymy. Alan się bał ze Andy go zjedzie za jego orientacje. Ja się bała jedynie że mnie nie zaakceptują jak większość znanych mi ludzi. Nagle dostaliśmy chcicy na poprawiny, mimo że rodzice są w domu przedstawiłam im moich przyjaciół, wyszliśmy na miasto odstrzeleni i jeszcze dzisiaj musimy dojść do domu więc jestem ciekawa jak to zrobimy, a Danielle założyła szpilki.
Doszliśmy do klubu Mambos w którym zawsze jest impreza. Zawsze jest ktoś z kim możesz się bezpiecznie pobawić. Często tu się widuje słabsze gwiazdy, ostatnim razem widzieliśmy Renee Pheonix. Dani się chciała zesrać, to jest jej ulubiona wokalistka.
Drinki się leja, papierosy schodzą kilogramami, chłopcy mnie proszą do tańca. Czego chcieć więcej. Hym... może żeby moi starsi już pojechali. Zapomniałam  nich i bawiłam się dalej, co godzinę mój stan był gorszy. Idąc do domu Alan wziął wózek sklepowy do którego nas wsadził i wiózł, to jest człowiek który nie przyjmuje alkoholu. Całą drogę udawałam że jestem Paris Hilton. Alan prawię wyjebał się z wózkiem ze śmiechu.
W domu.
Nie zastałam rodziców, tylko obiad który zjadłam, a Daniel zachowywała się jak gibon i wysmarkałam go na podłogę. Musiałam to posprzątać, uklękłam i poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Z moich ust wypłynął cały obiad z alkoholem. Alan miał mnie dość i zaniósł mnie do łózka i "położył" spać inaczej jebnął mnie na łózko.
RANO
Ale mam kurwa kaca, ale chwała Alanowi ze posprzątał cały ten syf. Wstała i zaczęłam się pakować zaraz za mną wstała Dani obie miałyśmy mega kaca, ale były gorsze. Alan spał na kanapie, nigdy nie lubił sypiać z nami w jednym pokoju czuł sie nieswojo. Przytulał sie do nas i gadał, ale nie czuł się dobrze w naszym towarzystwie. Zrobiłam śniadanie a kaca,ogarnęłam chatę i wyszłam z hukiem na centrum po nowe conversy i bluzę z Batmanem bo jakiś ziomek pod tytułem Danielle brutalnie ją zarzygał nawet mnie nie przepraszając.
Jak najszybciej pojechałam z Dani do niej i spakowałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Jej rodzice są bardzo ostrzy, ale dzięki mnie byli milsi bo byłam ich można to nazwać 'znajomą' kiedyś nawet piliśmy razem piwo. Przy mnie nigdy nic nie mówili na nią, pozwalali jej na wszystko prócz bycia sobą, są bardzo nieakceptacyjni. Delikatnie im powiedziała że jedzie na koncert z mną, nic nie powiedzieli tylko wysuszyli zęby.
DZIEŃ WYJAZDU.
Zachowywałam się jak jakaś mama. Pytałam czy wszystko jest, Alan chciał mnie juz zabić a nawet nie było kluczyka w stacyjce. Zadawaliśmy sobie różne dziwne pytania, nie chce mi się ich wymieniać bo bardziej Danielle i Alan wymieniali swoje poglądy i techniki w łóżku. Nie umiałam ich nie słuchać.
- Czyli jakbym ci pokazała cycki to by sie nawet nie poruszył - nie wiem czy to jest normalne, ale to tylko moi przyjaciele.
- Jakbyś mi pokazała Andy'ego na golasa to powiem że wyciągnął by sie jak maszt żaglowca - gdybym nie prowadziła zrobiła by facepalm no lae cóż chętnie bym się teraz rozbiła.
- Lizałeś kiedyś laskę - kurwa, jeszcze jedno pytanie tego typu a ich wywiozę w głąb Rosji do burdelu.
- Dani bez obrazy, ale zamknij się, nie da się was słuchać - wydarłam mordę i jechaliśmy w ciszy przez przynajmniej 13 minut.
- Butka ze zdjęciami! Weźmy jedźmy, proszę - błagał bardzo ładnie Alan.
Musiałam zjechać bo inaczej była by rzeźnia. Wygłupialiśmy sie  i robiliśmy różne śmieszne miny. Z minuty na minutę chciałam skończyć jak każdy kurczak z nimi sie nie da wytrzymać nawet budda by wymiękł.
Mniejsza co chwili byliśmy bliżej tego koncertu. Widziałam hotel w którym mieliśmy zostać na 5 dni.  Zgasiłam silnik i nasz kochany wielbłąd wziął  nam bagaże. Podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry, nazywam sie Carly Lonley dzwoniłam do pani w sprawie pokoju dla 3 osób na pięć dni - powiedziałam pokazując jej dowód.
- Tak, tak proszę za mną - włożyła kartę w moja dłoń i wyszła zza biurka - weszliśmy do pięknego pokoju zaskoczył mnie jego wystrój na środku salonu piękna białą skórzana kanapa, a przed nią zawieszona na ścianie wielka plazma - tutaj macie barek z alkoholem macie tu wszystko ajerkoniak, tequile, whiskey, wódkę, szampana, wino białe i czerwone, wytrawne i słodkie, likier i czego dusza zabraknie.
Widziałam że Alan przestał jej słuchać, gapił się na swój ideał - alkohol. Po co komu miłość, skoro monopolowy nie jest daleko domu. 
Kiedy wyszła życzyła nam miłego pobytu, nie patrząc na nic dorwaliśmy się do barku. Alan nazwał alkohol orgazmem w płynie.  Gadałam od rzeczy, usłyszałam znajomy dźwięk - opening unbroken. kogo chuj niesie pomyślałam odbierając telefon.
- Halo - zaczęłam ogarniać głos.
- hej kochanie czemu nie ma cię w domu - spytała mnie mama, moje życie dobiegnie końca jeśli usłyszy ze piłam.
- Mamo, przepraszam ze nie powiedziałam, ale pojechałam na koncert tego mojego ulubionego zespołu. Jesteś na mnie zła - spytałam słodko.
- Nie, młoda jesteś musisz sie wyszaleć - po chwili sie ze mną pożegnała i rozłączyła telefon.
Nie byliśmy w stanie trzeźwo myśleć kiedy mówiłam coś z moich ust wypłynęła fala wymiocin. Alan aż sie wystraszył tym zjawiskiem. Podniósł mnie i zaniósł tym razem delikatnie. 
Dzisiaj o dziwi spał z nami. Będę dobrze wspominać ten dzień i matka mnie chyba zabije motyką jak sie dowie co tu zaszło, ale kurwa co ja mówię?! Mam 19 lat nie powinnam juz z nimi mieszkać, ale na razie jeszcze to muszę przemyśleć, jestem nawalona jak szpadel wiec nawet nie ma co myśleć nad przeprowadzka.

Dobra ten upał doprowadza mnie do szaleństwa :P zapraszam do czytania i komentowania :*

3 komentarze: