poniedziałek, 12 sierpnia 2013

6. Ostateczna decyzja.

Carly
Wstałam z łóżka szpitalnego już na zawsze! Czas wracać do domu, ciekawe czy ktoś będzie w domu, czy jak zawsze zastane tylko pustkę. Dojedziemy zobaczymy. Żegnaliśmy się z chłopakami. Każdy się miśkował, nawet Alan miał odwagę, tylko potem go odczep od Andy'ego. Kiedy żegnałam się z Ash'em wziął mnie na stronę.
 - Mała, słuchaj. Jak coś sie stanie możesz tu przyjechać - włożył mi do dłoni świstek z ich adresem.
 - Nie wiem czy powinnam - na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
 - Powinnaś. Jesteśmy przyjaciółmi i zawsze ci pomogę - no i misiaczek na papa.
 Droga  była no nie długa, ale nie aż tak męcząca. Zadzwoniłam do chłopaków że już jesteśmy na miejscu i nie muszą się martwić. Kto by pomyślał że dostaje ich adres, a dwa tygodnie bałam się że mnie nie polubią. Pożegnałam się z Alanem i Dani. Włożyłam klucz w dziurkę (bez skojarzeń). Przyjechałam do domu po dwutygodniowej nieobecności, a w drzwiach stoją rodzice. Zaczęło się.
- Gdzie byłaś? Odbierałaś telefonu przez 5 dni - sapał się tata. Dobra spoko po 13 latach próbują mnie wychowywać.
- Byłam w szpitalu - odpowiedziałam odkładając torbę na ziemię.
- Słucham, to nie łaskaw żeby ktoś za ciebie zadzwonił - spytała mama, kolejna sapaczka.
- Tak, jak ledwo mówiłam - podniosłam koszulkę pokazując im bliznę.
- Kto ci to zrobił, masz zakaz wychodzenia z domu - zabawny jesteś tatusiu.
- Was chyba powaliło! Mam 19 lat, jestem pełnoletnia, a wy mi mówicie ze mam zakaz. Mam prawo teraz sie wyprowadzić - czekałam na ich reakcję.
- Ty sobie gówniaro za dużo pozwalasz - wydarła się na mnie i uderzyła mnie w twarz.
Rozumiem że jest matką, ale bez przesady przyjeżdża po kilkunastu latach i daje mi w pysk. Nie mam zamiaru tu mieszkać. Wzięłam walizki i zeszłam na dół. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, próby zatrzymania mnie na nic się nie zdały. Wyszłam z hukiem nie słuchając ich obelg. Poszłam na dworzec czekając na pociąg, odsłoniłam mój rękaw na którym było pełno blizn. A te wszystkie rany były przez brak rodziców, a kiedy juz ich miałam dostaje w pysk. Mój pociąg jechał za dwie godziny, a Dani mieszka 3 minuty od dworca wolnym spacerem. Wzięłam walizkę i jak burza wystrzeliłam do niej. Wytłumaczyłam jej wszystko, ona miała taką samą reakcję.
- Mała, jesteś pewna ze chcesz to robić. Masz tu przyjaciół, a za niedługo matura - próbowała mnie przekonać, ale to nie było łatwe.
- Podjęłam już ostateczną decyzję. Kocham Was, ale ja tu długo nie pociągnę. Wszyscy mnie wymijają bo widzą we mnie tylko głupią 'emoskę'. Myślę ze ja jedyna w klasie nie miałam chłopaka - Dani mnie przytuliła mocno do siebie, i popłakała się, z całych sił próbowała mnie namówić ale nie umiała.
- Będę tęsknić - kiedyś jej to obiecałam i dostała. Pocałunek ode mnie. Była zaskoczona - A to za co.
- Nie wiem jak ty, ale pamiętałam tą obietnicę -teraz misiaczek i odprowadziła mnie na dworzec. Gdzie czekał poinformowany Alan.
- Pa Alan, Jadę do L.A. - zdziwił się, ale kiedy usłyszał wieści co mnie dziś spotkało.
- Rozumiem, zadzwoń jak już będziesz na miejscu - jak zawsze troskliwy. Jest bratem którego nigdy nie miałam.
- Oczywiście - gadaliśmy cały czas aż nie nadjechał mój pociąg. Zrobiłam misiaczka i wsiadłam do pociągu. W czasie podróży słuchałam muzyki. Matka wydzwaniała do mnie, ale odrzucałam połączenia. Łzy mi leciały co kilka sekund. Pewna babcia się do mnie dosiadła i gadała ze mną. Miła kobieta. Kiedy dojechałam do L.A. zadzwoniłam do Dani i Alana.  Kierowałam się ku adresowi domu Ash'a. Zapukałam do drzwi, a otworzyła mi jakaś blondynka z dwoma kolczykami w nosie. Chwila! Wiem! Juliet Simms. Tylko co ona tu robi. 
- Cześć nie wiem czy dobrze trafiłam, ale czy tu mieszka Ashley - bardzo nieśmiało spytałam uśmiechając się.
- Tak - uśmiechnęła się - Ash, jakaś dziewczyna do ciebie - przyszedł zaciekawiony, w jego oczach zobaczyłam zdziwienie.
- Carly?! Co ty tu robisz - spytał całując mnie w policzek.
- Stoję na wycieraczce - gapiliśmy się tylko na siebie, aż Juliet nie podeszła.
- Może wpuścisz koleżankę do środka - zaśmiała sie tyrpiąc go w głowę.
- Ach tak gdzie moje maniery, wejdź - Ashley zaprowadził mnie do salonu, kiedy tam weszłam usłyszałam jedno wielkie CARLY!
- Co cię tu maluchu przywiało - Spytał Jake. Opowiedziałam im cała historię troszkę się zdziwili.
- To nie fajnie, zostań u nas ile chcesz - klepnął mnie delikatnie w plecy Jinxx.
Wieczór.
Ubrałam Pidżamę tylko zapomniałam o jednym szczególe że ma krótki rękaw. Wzięłam  moje długie skarpety ucięłam im palce i założyłam na całą rękę. Chłopcy zwołali mnie do kuchni na kolację. Kiedy zobaczyli mój ubiór. 
Po kolacji Ash wparował do mojego pokoju w bokserkach z nagim torsem. Zaczął ze mną rozmawiać o moim ubiorze.
- A ty się nie gotujesz w tym - spytał podejrzliwie i wiem że on wie.
-Nie, zimno mi - powiedziała ocierając ramiona.
- Serio? Jest 29 stopni na dworze - powiedział - Ściągnij to, nie jestem głupi.
Posłuchałam jego rozkazu. Przy ściąganiu skarpet popłakałam się kiedy zahaczyłam o świeżą ranę. Ashley aż się wystraszył na widok moich rąk. Złapał mnie za dłoń głaszcząc lekko rany.
- Dlaczego - spytał ocierając drugą reką moją łzę.
- Za dużo nienawiści na mnie, zaczęłam wymiękać. W szkole mam jak Andy - zawsze kiedy opowiadałam tą historię zalewałam się łzami, teraz nie zrobiłam wyjątku.
- Nie możesz tego robić to nawet nie ma sensu, wiesz ze jedna szrama na twoim ciele daje jeden punkt wyżej temu komuś kto cię skrzywdził - Ashley jest czuły kiedy z nim rozmawiałam widziałam kim jest.
- Ja wszystko rozumiem, ale publiczne skopanie za to że piszę wiersze - pocałowałam mnie w czoło szpcząc do ucha.
- Never Give In, Never Back Down - przy tym głaszcząc mnie po ręce.
- Ashley - spytałam.
- Słucham - spojrzał mi w oczy.
- Mogę sie przytulić - na jego twarzy pojawił sie uśmiech.
- Myślę że tak - ja zamiast się przytulić wryłam mu się na kolana i wtuliłam mocno w jego klatkę piersiową. Nasz moment chwili przerwał Andy.
- Ash do kurwy nędzy ile razy ci mówiłem że masz sprzątać po sobie - spytał trzymając włosy ze spływu w wannie. 

CDN...
Co sądzicie, myślę że musicie się wysilić. Proszę 3 komcie, a potem mogę dodać wpis :*

3 komentarze:

  1. Ojejj... koszmarni rodzice... :cc
    A Andy na koniec najlpeszy , nie powiem .. :D

    Moja mama zawsze się o włosy drze :D
    Czekam na next ;k

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest zajebisty czekam na next<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za rodzice ;_;
    wspolczuje jej ; //
    Rozdzial swietny i czekam na next'a ! ; **

    OdpowiedzUsuń