niedziela, 3 listopada 2013

15. Jasna choroba.

Carly.
Nie wiem czy tak powinno być, ale czuję się źle. Nie jestem sobą. Śpię dużo i nie mam na nic siły. Juliet jest pewna że wpadłam, ale nie chcę nic jeść. Często mam drgawki z zimna i brak chcęci do życia. Może depresja, ale bym się cięła. Więc idę do lekarza z Ashem i Andym. Oni jak ja również się boją tego co we mnie siedzi. Wszyscy oprócz mnie myślą że wpadłam, chyba do kałuży. Mało pije i jem, dużo śpię i leże. Czasami mam omdlenia. Dani o wszystkim wie i jest zaszokowana. Mówi że mam być silna i się nie poddawać. Ona jako jedyna uważa że mogę mieć anemię. Ale instynkt podpowiada mi że to coś o wiele gorszego. Ale pojedziemy zobaczymy. Na razie jadę z Ashem na kolację. Podczas drogi do restauracji spałam. Jestem na prawdę zaniepokojona zachowanie mojego ciała.
Przydzielili nam bardzo ładny stoliczek i kelnera, ale to się wytnie. Musiałam iść do toalety i ogarnąć ryjec. Wstając zobaczyłam światło, a w tle wykrzyczenie mojego imienia przez Asha. Obudziłam się na ziemi, czyli zemdlałam. Ashley poszedł do kuchni aby zapłacić i wyjść. Wyniósł mnie na rękach, abym nie doznała znowu omdlenia.
- Carly to nie jest ciąża! Ty nie jesz, nie pijesz! Tylko śpisz i leżysz. Jutro masz badanie więc nie ma co.
- Skarbie, ja to rozumiem, ale jeśli to będzie coś poważnego to co wtedy?! - spytała wystraszona powagą sytuacji.
- Zrobie coś, damy radę - zaangażował się w to, widać że mu zależy.
Reszte drogi przebyliśmy w kamiennej ciszy. Tylko pisałam z Dani i Alanem. On jako jedyny ma te same podejrzenia co ja - Nowotwór.
A Danielle nie chce tego do siebie przyjąć. Ja w sumie też. Nie wiem co z tego będzie.

BADANIA
Boję się jak skurwysyn. Nie wiem co tam na mnie czyha. Może śmierć, schizy, albo zwykłe zatrucie. Wszystko jest teraz możliwe. Kiedy moje nazwisko bezgłośnie odbiło się przez ściany wiedziałam na czym się to skończy. Uczucie napływania strachu było na prawdę  nieprzyjemne. Pierwsze pytanie co się dzieje. Basista wyjebał monolog i wszystko było jasne. Więc pobierze mi krew by zobaczyć czy z krwinkami jest okey. Wzięła włos oraz kawałek naskórka. Wyniki będą jutro dostarczone do domu. Mam się nie martwić i odprężyć na kanapie przed TV. Jak pani nalega to spoko.
W oczekiwaniu na wyniki.
Wstałam bez jakiejkolwiek chęci życia. Szczerze mówiąc wisi mi to na co jestem chora. Czuje że jestem brakiem człowieka, zapomniałam kiedy uśmiech gościł mi na twarzy.
Za chwilę DING-DANG i wyniki w rękach Asha. Za nim stał Andrew i czytali wyniki. Oczy Ashley'a były jak 5 złotych i lekko się osunął na przyjaciela stojącego za nim.
- Co się stało - spytała Juliet. Andy bez przekonania wręczył jej karteczkę - Jezus Chryste!
- Co?! Nie możecie mi powiedzieć?!
- Masz białaczkę od dwóch lat. Dlaczego nic nie mówiłaś?
- Nie chciałam Was zadręczać.
- Teraz nie wiem jak znajdziesz dawcę - domówił CC.
- Zamknij się! Kogoś znajdziemy, na pewno - dodał Jinxx
Nerwowo otarłam pot z czoła zamykając oczęta.
Siedziałam sama w pokoju rozmyślając czy się nie zabić. Kiedy moje samobójcze określenia przerwała Juliet.
- Można?
- Chyba tak - zaprezentowałam swoje białe zębole 
- Czemu to ukryłaś przed nami - kolejne pytanie z jej strony. 
- Ciężko wytłumaczyć - schowałam głowę w dłonie
- Mam czasu, a czasu - usiadła tuż obok czekając na moją jakże urzekającą historyjkę
- Dwa lata temu okazało się że jestem chora, ale matka i ojciec woleli zapłacić krocie za leki niż nic za chemioterapię. Białaczka sie uspokoiła na jakiś czas. Byłam pewna że już jej nie mam. Ale zawiodłam się - Juliet nic nie mówiła, ale po chwili znów zaczęła.
- Każdy ma w sobie jakiś syf, wirusa HIV, raka w Twoim przypadku białaczkę więc czemu nie byłaś szczera?
- Sama nie wiem - ponownie spuściłam głowę.
- To wiedz o tym że bardziej na tym ucierpi psychicznie Ash niż ty - coś się we mnie obudziło, czy to ból, albo skrucha.
- Rozumiem, od jutra będziemy szukać dawcy.

CDN...
Coś mnie naszło na napisanie kolejnego gówna w moim wykonaniu. Zapraszam na Vloga Marian Vlog Serdecznie zapraszam do oglądania i łapkowania :3 w górę oczywiście :P

poniedziałek, 14 października 2013

14. Czy to jest komedia?

Carly
Teraz już wijem czego i kogo chcę, tylko nie wyobrażam sobie tego co będzie za kilka dni. Ale nawet się tego nie boję. Bo z tego co czytałam w babskich czasopismach, jeśli mężczyzna jest delikatny w związku w łóżku też będzie. Ja dzisiaj muszę jechać i pogadać z Dani która i tak juz chce zabić mi faceta. Więc w drogę. Zawiadomiłam ją o mojej małej wizycie i nawet posprzątała. Jedynie co mnie dziwi że jest rozluźniona. W sumie to się powoli składa że jakaś laska siedzi u nich w bieliźnie. Albo Dani ma kobietę, albo wynajęli striptizerkę. Alan jak zawsze - smutas kutas. Więc tak, na progu dostałam opierdol za zrobienie sobie blizn na całe życie. Następnie opowiedziałam wszystko co się dzieje ze mną i  Ashem. Jakie jest między nami na pęcie seksualne. Danielle i Alan wiedzą co się kroi i wcale mi nie zabraniają współżyć. Tylko dbają o to żeby ten pierwszy był wyjątkowy, a nie że tylko ukradnie to co najcenniejsze dla kobiety i pójdzie w pizdu. Wiem że Ashley taki nie jest, przez te kilka tygodni zdążyłam go poznać. Pogadałyśmy jeszcze jakąś godzinkę jak za starych czasów i musiałam wracać. Spacerkiem wracałam do domu, ale na podjeździe stał samochód dobrze mi znany. Zanim weszłam do domu zadzwoniłam do Juliet. Ona wyszła na balkon i widziała gdzie jestem.
- Co moi starsi do kurwy nędzy tu robią - darłam się cicho przez telefon.
- Przyjechali bo chcą żebyś wróciła do domu.
- Powiedz im że zaraz przyjdę - kliknęłam czerwoną słuchawkę i otworzyłam drzwi. Nie chętnie weszłam po schodach i zobaczyłam moich kochanych rodziców. Zaczęło się "Skarnie, słonko, miśku" Czy cos chcecie jeszcze powiedzieć.
- Powiedzcie mi zanim wybuchnę agresją. Po jakiego dziada przynieśliście swoje cztery literki -po raz pierwszy odezwałam się tak chamsko do rodziców.
- Nie bierz tego do siebie, ale w domu ci będzie lepiej - powiedziała  ulitowana mamusia.
- Tu jest mój dom, jestem pełno letnia nie muszę wracać do domu - juz potem się nie odezwali.
- Ty tutaj nie masz przyszłości, masz załatwione studia medycyny. Za mało - dogadywał ojciec.
- Zdajesz sobie sprawę że studia ci w życiu nie pomogą - zacięłam się - teraz to tylko liczysz na szczęście bo inaczej jesz padlinę łosia.
- Widać że nie dorosłaś do naszego poziomu.
- To raczej my nie dorośliście do mojego i nie mam zamiaru już z wami rozmawiać skoro dajecie mi całkiem bezużyteczne rady - nawet nie patrząc własnej córce w oczy odwrócili się wychodząc.
To w takim razie jestem już wreszcie od nich uwolniona, jeszcze nigdy tak na to nie patrzałam. Ale tak czy tak przyzwyczaiłam się że ich ciągle nie ma przy mnie. Zawsze mnie zostawiali na trzy do siedmiu miesięcy. Zawsze moje urodziny świętowałam z nianią. Więc raczej nie mam wyrzutów sumienia. Ach ja zła...
Ashley
Za chuja nie wiem w jaki sposób zaprosić Carly na randkę. Chłopaki myślą że ja ją wy pizgam i wypierdolę w świat. Ale tak nie będzie, to jest pierwsza dziewczyna na której... mi zależy. Wiem trudne słowo, ale da się znieść. Czas iść po radę  do najbardziej dojrzałego człowieka z tego otoczenia. Jinxx powinien zaradzić. Zawsze mi pomagał w radach sercowych i życiowych 
- Siema chłopie mogę na ciebie liczyć w sprawach kardiologicznych - dla nie wiedzących kardiologia zajmuje się nauką o sercu.
- Jasne, znowu Carly? Jeśli się nie mylę.
- Nie mylisz. Ona jest inna, nie chcę jej wziąć tylko do łóżka, ale i na kolację.
- Czyli widze że to ta z wyższej półki, tylko nie skrzywdź jej - nacisnął na nie skrzywdź jej.
- Wiem i tego nie zrobię - posłałem mu miły uśmiech.
- Pokaż jej że ją kochasz, nie rób akcji typu wypal sobie jej imię. Tylko spójrz w jej i powiedz że jest tą z którą mógłbyś zostac całe życie. Potem zbliż niebezpiecznie blisko i pocałuj namiętnie. Myślę że zaproszenie na randkę to już będzie normalność.
- Ty to kurwa Jack z Titanicu jesteś, taki romantyk że o boże - teraz był foch.
- Dobra rób co chcesz, szczurku z pokładu - złapał mój policzek gnając ku sedesowi.
Wstałem idąc do naszego pokoju, w sensie Carly i mojego. Zastałem ją tam smutną, ale jakoś się ją pocieszy. delikatnie wplotłem się w jej paluszku i zostawiłem całusa na rozgrzanym policzku. Nie chciałem poruszać tematu jej rodziców bo widać że to ją bardzo boli. Dobra Ashley bierz się w garść i zrób to.
- Carly, chcę żebyś była tą która pójdzie ze mną na randkę - spojrzała krzywo.
- Wiesz szczerze mówiąc, byłam na 1001 randkach, a nic z tego nie miałam, chcę być tą którą pozbawisz cnoty w inny sposób.
- Miło słyszeć takie słowa - złapałem jej dłoń i powoli zbliżałem do ust.
- Jestem twoja młotku! Weź mnie - moje oczy się rozszerzyły i górę wziął męski instynkt. Aczkolwiek był do opanowania. Carly moja męska natura przypadła do gustu. Delikatnie rozpinała guziczki w czarnej koszuli.
Jej ciało przypominał świątynie która była otwarta, dla mnie. Tak całkiem przypadkiem nasze nagie ciała były przykryte kołdrą. Uniosłem się na nią patrząc prosto w jej piwne pełne oczy.
- Jesteś gotowa - przytaknęła, ale spięty wyraz twarzy mówił coś innego, ale dobra.
Delikatnie rozszerzyłem wrota i wszedłem do nich. Carls mocno krzyknęła, ale z bólu. Taki był nie fajny minus że jej paznokcie są spiłowane na szpice i kiedy ból dochodził do maximum moje plecoszki zaszły krwią. 
- Jeszcze chwilka maluchu - odgarnąłem grzywkę z jej twarzyczki na której były tylko słone łzy. Kiedy już ból ustał Carly ogarnęła nie rozpacz, ale podniecenie. Nasze ciała poruszały się synchronicznie. Nie powiem zmęczyła się tym wszystkim, jak i ja. Więc bardzo ambitnie poszliśmy spać. Jest to kobieta idealna, delikatna, czuła z charakterkiem. 
RANO
Kiedy wstawałem mała jeszcze spała wtulana w OUTLAW. Niech się tuli, ale jeden ruch ciała spowodował wybudzenie jej ze stanu snu. Rozciągnęła się i spojrzała mi w oczy.
- Jak się spało -spytałem miło.
- Bardzo dobrze - nagle naszą rozmowę która miała się ciągnąć przerwał/a....

CDN...
Wybaczcie za nieobecność. 

poniedziałek, 30 września 2013

13. Partnerstwo

Ashley
Przez dłuższą chwilę trzymała mnie w napięciu 600 volt. Nabrała powietrza do płuc, przygryzając wargi. Podniosła rękę prostując, a potem znów zginając palec wskazujący. Nachyliłem się nad jej twarzą. Delikatnie złapałem jej podbródek i bez mojej pomocy nasze usta stały się jednością. Z nie wielką, aczkolwiek siłą przygryzła moją dolną wargę. Powstrzymać się od zerwania z niej bluzki było nie lada wyzwaniem mimo że nie była wysoka miała piękną figurę i zderzaki. Pohamuję się jeszcze żeby moje ręka nie wylądowała na jej wdziękach. Kiedy wreszcie się od siebie odseparowaliśmy i powiedziała.
- Sam to zinterpretuj - czyli się zgodziła bo żadna laska nie całuje faceta którego nie chce.
- Zinterpretujemy to razem kiedy wrócisz kotku - ucałowałem ją w policzek i wyszedłem. Na korytarzu czekała cała brygada. Z tego szczęścia ucałowałem Alana w policzek - Zgodziła się!
- On ma tak często - spytał swoich całą brygadę chłopak.
- Jak jest szczęśliwy lubi czynić dobro, ty jesteś jego fanem więc cię uszczęśliwił - odpowiedział Jake, a wtedy do mnie dotarło że potrzebuje psychiatry. Po raz pierwszy dziewczyna mnie tak uszczęśliwiła.
Pojechałem do sklepu po książkę kucharską i jak coś z niej wybiorę pojadę do marketu aby kupić składniki do tego dania.
Postanowiłem że wybiorę indyka w sosie 15 ziół. W dodatku zjemy go przy świecach jak w animowanych filmach. Czyli mogę jechać do sklepu, aby kupić indyka, zioła i chili. Chodzę po markecie z karteczką w dłoni. Podszedłem do niej z indykiem w ręku i pytam.
- W ilu stopniach należy piec indyka -spytałem czekając na jakąś błyskotliwą odpowiedź.
- Proszę pana, to jest kurczak. Indyki są tam - wskazała, palcem, a ja pogrążyłem się w rozpaczy - przy okazji w 200 stopniach.
Nawet nie dziękowałem bo wstyd cokolwiek  mówić po takim przypale. Marzyłem tylko aby przyjechać do domu i zrobić to co mam zrobić. Kolejne pytanie jak odpalić piekarnik żeby nie rozjebać chaty? Dobra mniejsza z tym, pewnie będzie wdzięczna za dobre intencje.
Zadzwoniłem na linię błękitną - Amy Biersack. Mówiła mi od słowa do słowa co mam robić. Po godzinie zapierdalania po całej kuchni poczułem że w kuchni unosi się lekki zapach dobrego obiadku. Indyk ma się piec około dwóch godzin, a Carly wraca do domu za półtorej godziny. Napisałem jej że ma przepierdolone jak wróci. Po chwili ten buc (Czyt. Chudy wytatuowany gówniarz) zadzwonił ze skargą czemu ją zastraszam. Powiedziałem co i jak i był ze mnie dumny. Więc mogę powiedzieć że to jest nowość.
2 godzinki później
Obiadek juz czekał na stolę, a ja zacząłem odpalać świeczki kiedy do drzwi rozległo się pukanie. W drzwiach stanęli ci idioci i  czerwono-włosa piękność. Jak zawsze miała makijaż ten był nie staranny, ale tak czy tak wyglądała ślicznie. Delikatnie złapałem jej dłoń prowadząc do kuchni. Kiedy zobaczyła całe dzieło nad którym męczyłem się około 3 godzin wliczając zakupy. 
- Sam to wszystko zrobiłeś - spytała więc odpowiedziałem tak jak powinienem odpowiedzieć.
- Dokładnie to byłem na błękitnej linii - zaśmiałem się, ale ona nie zakumała o co chodzi.
- Biedna pani Amy - dodał Jinxx, a wtedy młoda się zaśmiała.
- Ja taka nie ogarnięta i teraz do stołu mam siąść - przeczesała nerwowo czerwoną grzywkę.
- Jake codziennie jest nieogarnięty, a jakoś je z nami kolacje - zmierzył mnie wzrokiem.
Już nie jęczała tylko poszliśmy do jadalni, chłopcy sami się domyślili żeby iść na górę.jak w francuskim filmie odsunąłem jej krzesło. Na początku przyznała że boi się tego jeść, jak ostatnio przypaliłem wodę w czajniku. Ale spróbowała i nie zgięła się, nie zaczęła się dławić. Czyli błękitna linia nigdy nikogo nie zawiodła. Usiedliśmy obok siebie i nieustannie trzymałem ją za dłoń. Rozmowa kleiła się kiedy zaczęliśmy rozmawiać o naszych życiach.
- Mam pytanie tylko boję się że może cię urazić - machnęła zachęcająco głową więc zacząłem mówić - Czemu robiłaś sobie krzywdę mimo tego że byłaś bogata?
- Pieniądze szczęścia ci nie dadzą, tylko ludzie którzy cię kochają. A wszystko kręciło się w okół hajsu. Kiedy rodzice wracali kłócili się wyłącznie o firmę i przez trzy dni nie spytali jak mi idzie w szkole. Dlatego zaczęłam sobie robić krzywkę, a potem to wymknęło się spod kontroli - troszkę mocniej ścisnąłem jej cieplutką dłoń.
- U nas tak samo wszystko kręci się w okół hajsu, ale bardziej sie zastanawiamy jak je bezsensownie wydać - zachichotała podnosząc lewy kącik ust.
Jednak doszło do mnie że nie będę jej dzisiaj molestować jeszcze poczekam kilka dni. Ale to jej nie usprawiedliwia że dzisiaj śpimy w bieliźnie. Po kolacji zaprowadziłem ją do pokoju i delikatnie i powoli zsunąłem z niej spodenki. Na chudziutkich bioderkach zostały tylko figi. Ona również ogołociła mnie ze spodni. Kiedy kładliśmy się do łóżka odpinałem delikatnie guziczki  jej czarnego sweterka. Jej ręce wyglądają okropnie, ale kiedy zrobią się z tego blizny nie będzie tak źle. Bez zawahania wtuliła się w mój nagi tors i usnęła. - Śpij dobrze skarbie - pomyślałem i zgasiłem lampkę.

CDN....
Wybaczcie że nie piszę na tyle często, ale nawiedziła mnie angina ;( poprawię się :) miłego tygodnia ja będę plaszczyć dupę w łóżeczku kiedy wy będziecie zakuwać w szkole. Branoc gumisie :* 

sobota, 14 września 2013

12. Przysięga.

Carly
Obudziłam się w swoim pokoju w domu. Nie było słychać ani żywej duszy. Nie wiem po co to siedzę chcę się zobaczyć z dyrektorem. Ale kiedy wyszłam ulice zwykle pełne samochodów były puste i smutne. Z końca ulicy dostrzegłam Ash'a, Andy'ego i Juliet oraz Dani wraz z Alanem. Byli ubrani na biało przypominali aniołów. Dani podbiegła sprintem i tuż przed moimi stopami narysowała białą linie. Nie pozwoliła mi jej przekroczyć.Cała reszta podeszła do mnie wychodząc za białą linie przytulili się do mnie.
- Jak mogłaś zrobić takie głupstwo? Odkąd pamiętam robiłaś sobie krzywdę, ale nie przez faceta. Weź się w garść dziewczyno -  złapała mnie za ramię Dani i mówiła głośno i wyraźnie.
- Po co narysowałaś tą białą linię - spytałam bo nie wiedziałam o co z tym chodzi.
- Jeszcze ten mózg ci nie zaskoczył?! Jesteś na łożu śmierci. Zmykaj stąd nie przyszedł jeszcze czas na ciebie - popchnęła mnie mnie i wystrzeliłam w kolorową uliczkę. Wtedy się zaczęłam budzić.
Rozglądałam się dookoła o wiem że nie była w domu tylko w szpitalu. Juliet stała wtulona w kurtkę Andy'ego i płakała. Ashley trzymał mnie za dłoń któremu również spływały łzy po nosku. Wokalista podniósł głowę i ze zdziwieniem spojrzał na mnie. Juliet również uniosła głowę i aż zapiszczała.
- Boże ty żyjesz, to było najgorsze pięć minut mojego życia - przytuliła się do mnie czule i miło Juliet. Z jej oczek wypływały łzy.
- Ty w ogóle pamiętasz co zrobiłaś - spytał Andy, po raz pierwszy widziałam go aż tak wściekłego.
Chciałam mu odpyskować kiedy do sali weszli Alan i Dani. Teraz mam przejebane. Teraz bym się schowała w jakiejś komorze która obroni mnie przed Dani. Wiedziałam że któryś z tych mężczyzn zadzwonił po nią. Dani i Alan nienawidzili kiedy robiłam sobie krzywdę.
- Czy ciebie do końca pojebało?! Ciesz się że jesteś w łóżku szpitalnym, ale i tak z niego wyjdziesz więc mi tu kurwa nie kozacz - ja chyba się wyprowadzę do Honolulu.
- Nawet nie wiesz o co chodzi powiem ci jak wyjdę - starałam się delikatnie wytłumaczyć.
- Jak przeżyjesz - zapewnij mnie Alan.
- Ty się kurwa gejuch zamknij - Alan się tylko z niej śmiał, ona tak ma kiedy się martwi
Ashley wstał i wyszedł właśnie tego potrzebowałam. Andy poszedł za nim miałam okazje pogadać z nimi. Nie byłam pewna czy tego właśnie chcę. Wiedziałam ze Dani to zrozumie, ale czy Juliet.
- To przez Ash'a, w sumie przez moje uczucia do niego. Nie wiem co mam robić  - rzuciłam sie na jej szyję ponieważ usiadła na krzesełku w przed chwilą gnieździł dupę Ashley.
- Mówiłam że nie ma co sie przejmować facetami - pocieszała mnie.
- Ja powiem tyle. Mieszkam z nim od dwóch lat i wiem jakim jest podłym draniem więc nawet nie rób sobie nadziei. Może zmieni się dla ciebie, miejmy taką nadzieje - nie wiem o co się bałam. Juliet jest osobą której potrzebowałam. To ona ich zna prawie że najlepiej. Osoba która go zna lepiej od niej jest Andy, ale z nim nie mam co gadać i tak to niczego nie zmieni.
Gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Ashley i Jinxx wpadli jak postrzeleni do sali. To była dobra wiadomość.
- Wychodzisz za jutro. Twoj stan psychiczny jest dobry po prostu chwila niedogodzenia i tak się czasami dzieje - Jinxx mówił bardzo wesoło i płynnie . Ja również sie cieszyłam że wracam do domu.
Ashley
Wyszliśmy z Andy'm ze szpitala. Juliet zadzwoniła do niego kiedy siedzieliśmy w barze. Musi ze mną pogadać bo to się powtórzy. W sumie a propos tego listu to ja sam nie wiem co czuję. Ja ją chyba kocham. To mówi Ashley Fucking Purdy. Kiedy skończył z nią gadać.
- Musisz z nią pogadać. Ona cię kocha - no kurwa naukowcu jakbym nie wiedział.
- Ja też ją kocham - wydarłem pysk i poczułem się o wiele lepiej.
- czyli psychologiczne gatki mi w niczym nie pomogą - spytał Andy ze swoim uśmieszkiem na twarzy.
Poszliśmy do szpitala gdzie leżała z łzami na oczach Carly. Podszedłem do niej chwytając ją za dłoń i klęknąwszy na kolanie spojrzałem w jej piękne oczka.
- Przysięgam że juz nigdy niczego takiego nie zrobię. Carly kocham cię - tylko się uśmiechnęła i mocno pocałowała moje usta natarczywie wpychając w nie język. To był pierwszy prawdziwy pocałunek. Kiedy oderwała usta powiedziała.....

CDN....
Marian miły człek kończy w najlepszym momencie <3 czekam na komcie

niedziela, 8 września 2013

11. Andy Palant do potęgi Sixx

Carly
My nie jesteśmy normalni. Całowanie się z facetem który nawet nie patrzy na ciebie jak ty na niego. Nie sądziłam że zakocham się w starszym  dużo od siebie mężczyźnie. Jak mówią hejterzy że jest tylko podrywaczem, mylą się. Jest czuły, inteligentny, ale jednak skryty i ciekawy. Czym dłużej odkrywam każdą z jego cech tym bardziej czuję że go chcę. Mniejsza z tym, mamy dzisiaj iść na imprezę urodzinowa koleżanki Juliet. Andy ma ładnie zaśpiewać, a ja najebać. Potem niech moje muły niosą mnie do domku. Zaczęliśmy się przygotowywać, Andy czesał Juliet potem Sammi. Jednak on nie musi układać niczego na łbie tylko najebać żelu. Uznałam ze ubiorę jakąś fajną sukienkę krótką i lateksową sukienkę. Jak zawsze nie pokazuję ramion więc trzeba założyć jakieś bolerko. Żeby dekoltowi nie było smutno ubiorę kolię mojej prababci. Ciekawe było to że kolia ma 87 lat, a wciąż wygląda jak nowa. Nie mam zielonego pojęcia gdzie jest Ashley i Jake. Ale na razie muszę ogarnąć włosy a to troszkę trwa. Tym bardziej moje czerwone pierze. 
Ashley wrócił i kiedy mnie zobaczył nie mógł oderwać ode mnie oczu. Tylko zagwizdał i kiedy przechodził obok mnie lekko klepnął mnie w pośladki. Zaczerwieniłam się z lekką udawaną pogardą spojrzałam na niego. Puścił oczko i poszedł coś na siebie narzucić.
- Co za pajac - skomentował Jake i poszedł również się przygotowywać.
Zeszła na dół żeby zobaczyć co robią Andy i Juliet. Chyba ją czesał bo z pokoju słyszałam takie głośnie 'AŁA!' Weszłam, a to nie była Juliet lecz Andy. Założył sie z nią że wytrzyma 10 sekund pod naciskiem gorącej prostownicy. Kiedy tam weszłam dostałam ataku śmiechu. Andy wytrzymał tylko 4 sekundy i robiłam za pielęgniarkę iż ma spaloną rękę.
Kiedy wszystko opatrzone można już wychodzić. Pojechaliśmy na 3 taksówki . Kiedy już dojechaliśmy okazało się ze to mega huczne przyjęcie z okazji jej 21 urodzin. Andy ma przemawiać i zaśpiewać. Ale najpierw trzeba pokroić jej 14 trzypiętrowych tortów. A oczywiście do dobrego tortu trzeba napić się szampana. Oczywiście po procentach zaczyna sie zabawa. Nawet nie wiem kiedy jeden facet wyciągnął mnie do tańca. Usiadłam w ten czas dałam radę z CC'm opierdolić 2l czystej na pół. Na scenę wyszedł Andy wszedł na scenę i zaczął przemowę. Nie był już trzeźwy, ale mówił bardzo dobrze i płynnie prawie jak zawsze. 
Melissa To są Twoje 21 Pierwsze urodziny więc życzę Ci zdrowia szczęścia pomarańczy, niech ci facet nago tańczy. Nie żartuje, ale to od ciebie zależy (wszyscy leją) miałem dla ciebie zaśpiewać, ale zrobi to dla ciebie dziewczyna z większym talentem ode mnie. Na Imię ma Carly, gromkimi brawami zaprośmy ją na scenę.
Myślałam że go zabiję, mam lęk przed sceną i jeszcze mam śpiewać dla osoby której nie znam. Spojrzałam na Juliet która zacisnęła kciuki i z uśmiechem na twarzy trzymała je w moim kierunku. Zaśpiewałam jej piosenkę która sama napisałam o tytule 'The World Is Mean' nie wspomniałam że ma chłopaka więc zaśpiewałam 'End Of The Wolrd' wersję pierwszą. Oraz piosenkę Bryan'a Adamsa Here I Am  Która pasowała do jej sytuacji. Na końcu piosenki popłakała się, a ja chciałam zemdleć na początku pierwszej. 
Zaczęła sie prawdziwa impreza inaczej chlanie i tańce. Melissa zaprosiła nas do swojego stołu. Wypiłam tyle kolejek ile miała lat. Nie powiem troszkę mnie zgięło, ale da się żyć. Ashley gdzieś poszedł nie obchodzi mnie gdzie jest, najważniejsza jest dzisiaj nasza solenizantka. Gadaliśmy chyba z dwie godziny aż z nie zobaczyłam Ash'a z jakąś dziewczyną której  dopinał sukienkę, a ona mu poprawiała krawat. Poczułam jak do oczu napływają łzy  i ręce zaczynają drżeć. czułam ze muszę dzwonić po taksówkę. Jak najszybciej wyszłam z miejsca zabawy, na moje szczęście stały taksówki które były wynajęte na całą noc. Dałam facetowi w łapę żeby wrócił na miejsce. Weszłam do domu i zaczęłam wlewać w siebie hektolitry alkoholu, chwyciłam długopis i kartkę papieru dalej juz nic nie pamiętam.
Ashley
Kiedy pomagałem ubrać się lasce której nie imienia nie pamiętam. przypomniałem sobie o czerwonowłosej piękności wiem  że źle zrobiłem. Usiadłem obok stołu i jak zwierzę wziąłem wódkę do ręki po czym rozlewałem do każdego kieliszka. Z każdą minutą myślałem o niej i o tym gdzie jest. Andy również się pytał o nią. Ona chyba pojechała do domu. Ona ma autoagresję. Powiedziałem wszystko Andy'emu i w trybie natychmiastowym zebraliśmy się do domu. W nie całe 10 minut byliśmy na miejscu. drzwi nie były zamknięte. Rozdzieliliśmy się w poszukiwaniu za dziewczyną. Ja Jinxx i Sammi pognaliśmy do salonu gdzie od razu ją znaleźliśmy. Doznałem szoku. Leżała oparta głową o sofę dookoła niej leżały puste butelki piw. Na szklanym stole leżała kartka, na niej zakrwawiona żyletka. Na ręce Carly widniały 4 głębokie rany. Nawet bez chwili zastanowienia zadzwoniłem po karetkę która przyjechała w 3 minuty. Karetką jechały wszystkie dziewczyny. Zdjąłem z kartki żyletkę i zacząłem czytać tekst który na niej widniał.

Chciałam się krótko z Wami pożegnać, głównie z Ash'em do którego żywię uczucie. Nie wiem czy znajdziecie mnie na tyle szybko bym została na tym głupim świecie.
Kocham Was wszystkich i na pewno mój duch będzie nad tą rodziną czuwał
Carls

Nie wiedziałem co zrobić.  Zadzwoniłem po taksówkę, którą też pojadą chłopcy. Dość szybko dojechaliśmy. bez problemu pozwolili nam na wejście do sali gdzie leżała Carly. 
Jej stan jest stabilny, ale bardziej martwi mnie to że może pojechać na odział psychiatryczny. Wynikiem jest to że straciła bardzo dużo krwi. Była bardzo blada, ale i tak zostałem na noc. Ja... ja ją Kocham

CDN....
Mały spadek formy, ale blog już jest i do waszej wiadomości komentarze mają sie zgadzać :P

wtorek, 27 sierpnia 2013

10. Like a Ninja (?)

Ashley
Nie wiem co mam myśleć o tym co się na kanapie wczoraj wieczorem, ale mnie się to spodobało. Muszę wymyślić jakiś plan działania. Mała sobie jak aniołek spała w łóżeczku. Myślę że zrobimy rodzinny wieczór i będziemy oglądać horrory, a ona się będzie do mnie tulić.Iście szatański plan, panie Purdy. Szaleńcze szatański. Nie wiem co ona ma w głowie. Może chce sprawdzić czy wielki Ashley ruchacz zakocha się w jakieś kobiecie, albo coś ma w sercu do mnie. Po części ja sam nie wiem. Ja nic nie czuje, na razie tyle przyjacielską więź. Ona też nic, ale wieczorek się przyda. Dawno nie trzymałem Jake'owi włosów nad kiblem. Postanowiłem wziąć Młodą na zakupy. Nawet nie zapytam czy pije, widziałem jaki ona ma spust. Jinxx ma mocna głowę, a leżał na ziemi, a ona jeszcze tankuje i tankuje, jak jakiś mały samochodzik. 
Ogarnęliśmy się i jak najszybciej wsiedliśmy do samochodu, aby wyruszyć po prowiant i procenty. 
W sklepie dostaliśmy głupawki takiej na wyższym poziomie. Było jakieś stoisko z napojami. Gdzie w każdym kubku obowiązkowo kosteczka lodu, więc wykorzystam to. Wyjąłem kostkę która bardzo przypadkowo wylądowała jej między piersiami. Już czułem ze mój koniec nadchodzi, ale zemściła się tym samym. Wrzuciła mi kostkę lodu na przednią część spodni, (moje biedne jąderka) zacząłem piszczeć jak małe dziewczę. Jednym słowem mówiąc ludzie patrzyli na mnie jak na dekla. Ta stała dumna z siebie. Bałem się z nią szaleć bo momentami kręciło jej się w głowie. Jednak została w nią kopnięta nie raz.
Kiedy wróciliśmy do domu, jakimś dziwnym cudem CC wyszedł aby nam pomóc z zakupami. Muszę go zapytać czy bierze jakieś dziwne leki. Ja musiałem zanieść Małą zachciało jej się wymiotować. Ma cały posiniaczony łeb więc co się dziwić. Powiedziała ze umie gotować, ale nie mam sumienia jej kazać robić kolacji.
 Dochodziła godzina dwudziesta. Czerwonowłosy  maluch zwlekł się z kanapy i poszła do kuchni. Zaczęła się za gotowanie. 
- Co ty robisz - spytałem patrząc na nią z góry, no bo jednak nie była wysoką dziewczyną.
- Kasy masz w chuj i jeszcze troszkę, a na okulistę ci szkoda wydać - wrednym mały pyskacz.
- Ja sobie tu siądę i jakbyś leciała do tyłu to wstanę i wybawię cie z opresji - na poezje mi sie wzięło.
Nic już nie powiedziała tylko zaczęła gotować, nie chce mi się opisywać jak gotowała bo to nie jest bardzo podniecające, jak wam sie wydaje. Kiedy skończyła gotować zasiedliliśmy do stołu włączając film. Spytałem młodej czy boi się horrorów, przytaknęła. Dlatego wybrałem słabą artylerię.
Zawsze gdy działo się coś strasznego szybko ja przytulałem.
- Widzisz, jestem jak ninja. Czarny szybki i zwinny - powiedziałem, a ona jak zawsze musiała mnie zgasić.
- Jesteś czarny, dobry w łóżku, ale kończysz w pół minuty - chłopcy nie zajmowali się juz horrorem, ale przybijaniem jej piątek.
- Ninjo czemu nie odpowiesz - spytał chamski gówniarz.
- Jak ci pierdolnę w łeb, to aż ci nogi wejdą w dupę - dzisiaj jestem agresorem potworem
Słychać jedynie było odbezpieczanie butelek z browarkiem. Mała nie chciała z nami pić, tylko czemu? Nie zwracałem na nią uwagi, ale nie dało się nie patrzeć, kiedy ona siedziała bliska potoku łez. Odłożyłem piwo, objąłem ją i przytuliłem do siebie. Ona beż żadnych problemów oparła główkę na ramieniu. Miałem ochotę pocałować ją w czółko. Na nadgarstku poczułem coś mokrego, spojrzałem na dłoń. Zaczęła płakać. Wziąłem ja na ręce i zaniosłem do pokoju. Delikatnie położyłem na łóżku kładąc się tuż obok.
- Co się dzieje? Piękne dziewczyny nie płaczą - nic nie odpowiedziała tylko przytuliła się - Mała opowiedz mi co się dzieje - chwyciłem jej podbródek i spojrzałem głęboko w oczy.
- Ja się czuje tu nie potrzebna, czyli jak wszędzie - teraz wybuchła atakiem histerii aż w pokoju pojawiła sie pani Simms.
- Oszalałaś?! Wczoraj jak poszłaś już spać, gadałem z Jinxx'em o tobie, jaka jesteś delikatna i idealna - lekko się zarumieniła, ale dobra nasz.
- Ty chyba jesteś upośledzona. Nawet Andy mówił że masz tak samo cudowny głos jak i charakter - aż miło było patrzeć jak przestaje płakać.
Konkretne pocieszenie załatwił jej Jake jak z końca pokoju rzucił sie na nią i zaczął przytulać. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. 
Carly
Gdyby nie wariat Jake płakałabym całą noc. Co raz bardziej czuję więzi przyjaźni z Juliet. 
- A tak z innej beczki. Czemu nie piłaś z nami - spytał CC.
- Mam wstrząs mózgu... wróć pustki w głowi - zaśmiałam się.
- Nie przesadzaj. Nie jesteś głupia. Rozmawiałaś kiedyś z Milet Cyrus. Nigdy tego nie rób, ja juz tego nie błędu nie powtórzę. - mimo że Jake jest ode mnie dużo starszy dogadujemy się jak rówieśnicy.
- Nie przesadzaj - powiedział Jinxx.
Gadaliśmy tak jeszcze jakiś czas, aż zbieranina nie poszła do pokoi. My zostaliśmy sami. Ashley włączył bardzo dobrze znany mi film - Titanic. Nadeszły sceny romansu. jack zbliżył się do Rose i namiętnie ją pocałował. My zaczęliśmy ich papugować, a co. Delikatnie pieścił moją wargę delikatnie ssąc. Jedną ręką trzymał opuszki moich palców, drugą trzymał podbródek. Zaczęłam się wczuwać, chciałam to kontynuować w nieskończoność. Ale wszystko co dobre musi się skończyć. Spojrzał na mnie, ja na niego... uhm niezręczna sytuacja
- Sorki... nie chciałam - moje policzki zrównały się z kolorem włosów. O kurwa, ale przypał.
- Co dobre to nie szkodzi, dobranoc śliczna - odwrócił sie na drugi bok i jak gdyby nigdy nic zasnął, wzięłam z niego przykład.

Prosię rozdział, grzecznie i bez bicia przyznam że też bym tak chciała jak ona. Wnioskuję że jestem niewyżytym debilem :P Sayo :*

sobota, 24 sierpnia 2013

9. Prawdziwy przyjaciel

Carly
Dzisiaj jadę z Juliet do studio, chciała żebym była przy nagrywaniu po części mojego dzieła. Przygotowywała głos do śpiewu, ja jak szara myszka siedziałam na kanapie. Wzięłam teks do ręki, przeczytałam go. Jak powiedziała, zmieniła tylko dwa wersy. Podałam jej tekst który przykleiła na taki stojak. Podeszłam do tego ziomka co obsługuje tymi guziczkami. Nałożyłam słuchawki na uszy. Od zawsze uważałam że Juliet ma śliczny głos. Śpiewała to chyba 3 razy. Machnęła się przy refrenie i dwa kolejne razy przy drugiej zwrotce. Wyszła i dała słuchawki mi. Tylko kurwa po co?! I chyba wiem co ona planuje. Mały kroczkiem weszłam do pokoju otoczonego szybami. Pokój był bardzo klaustrofobiczny. Widziałam jak Juliet wstała naciskając jeden z guziczków.
- Młoda, tutaj mamy podkłady do wszystkich piosenek moich i chłopaków, więc wybierz coś - postanowiłam wybrać piosenkę 'Wretched And Divine'
- A mam nagrać tego więcej niż jedną - spytałam troszkę wystraszona.
- Na demie zmieści się około pięciu piosenek, możesz sobie wybrać jakie chcesz. Tylko uważaj na screem - dobra jak nie umrę będę bohaterem.
Następną piosenką było Wild Child, jej się bardzo spodobało, ale nie wiem jak chłopakom. Kolejną była Black Ink Revenge, albo ona mi się podlizuje za piosenkę, albo serio umiem śpiewać. Zaśpiewałyśmy razem Lost It All, co wyszło zajebiście moim zdaniem. Ostatnia piosenka potrafiła mnie rozśmieszyć i rozweselić była nią Rebel Love Song. Całę nagrywanie trwało może dwie godzinki. Ciężka praca się opłaca. Demo wyszło zajebiste, ale jak ocenią go chłopcy to juz inna historia. Zanim wrócimy do domu, poprosiłam Juliet, abyśmy pojechały do Alana i Dani. Zapukałam do ich drzwi. Szybko się otworzyły. Prawie się popłakałam na jej widok. Oczywiście wydarłyśmy pyski. W tle usłyszałam takie coś jak Dani! Zatkaj ten pysk! O boże Alan. Muszę się z nim przywitać. Wbiegłam do pokoju i skoczyłam na tego zaspanego niedźwiedzia.
- Jezu! Siemka - przytulił mnie do siebie - Czy jak zawsze się witamy jakaś część mojego ciała musi chrupnąć?
- Rodzinna tradycja - zaśmiałam się. Po chwili mój kręgosłup chrupnął kiedy dopadł nas potworek o imieniu Dani
- Co tam - jej bezczelność nie zna granic.
- Tak chyba złamany kręgosłup - zaśmiał się Alan wyciągając mnie spod Dani.
- Ty pizdo - rzuciłam się na nią i biłyśmy się na ziemi czyli jak zawsze. po 3 minutach sparingu zaczęło się na poważnie - Nagrałam demo, właśnie wracam ze studio.
- Mówiłem żebyś to zrobiła dawno temu, ale nie - Nie chcę się z nim bić bo on mnie zabije.
- Cicho ty - Juliet siedziała z nami bo bym powiedziała troszkę o moich uczuciach.
Pogadaliśmy z 15 minut i pojechałam z Juliet do domu. Kiedy weszłam do domu, JuJu nie mogła się opanować tylko wydarła ryjek że nagrałyśmy demo. Chłopcy zlecieli z jak nienormalni. Dałam im do ręki demo i jak harpie włożyli do wierzy stereo. Kiedy doszło do połowy Wretched And Divine, Andy wyłączył to i wstał o co mu chodzi.
- Ja nie będe tego słuchał - chciało mi się płakać że mój idol tak powiedział.
- Niby czemu - zaczęła wrzeszczeć na niego Juliet.
- Bo ona śpiewa lepiej ode mnie - Operacja skrócę go o GPS'a rozpoczęła sie.
- Serio - zdziwiłam się dalej chcąc go wykastrować..
- No tak, masz świetny głos i powinnaś robić karierę - zrobiło mi sie smutno i nic nie powiedziałam tylko Juliet mnie usprawiedliwiła - Młoda dasz radę, nie od razu Rzym zbudowano.
- Idioto to nie do tego - zaśmiał się Jinxx a ja razem z nim.
Andy już się nic nie odezwał, a ja bardzo chciałam iść do parku, Ashley chciał iść ze mną. Ale ja musiałam pobyć sama jak kiedyś. Pobić się z własnymi myślami. Ponucić w samotności. Tylko jest godzina 21:40. A L.A. Nie jest bezpiecznym miastem.Tym bardziej o tej godzinie. Do parku dotarłam bez problemu. Głucha cisza. Czułam jak łzy spływają po czerwonych policzkach. Zrobiło się ciemno juz nic nie było widać gdyby nie latarnie. Szłam ze spuszczoną głową nie myśląc o niczym. Dom już było wiedać. Do pokonania zostało mi może 70 metrów. Przechodziłam obok skejtów, od zawsze ich nie lubiłam. Spuściłam głowę modlą się cicho, aby się do mnie nie odezwali. Tylko nic nie idzie po mojej myśli stało ich z 10 najwyższy z nich zaczął się do mnie drzeć.
- Mała, possiesz mi - wszyscy jak na zawołanie zaczęli się śmiać i mu kibicować.
- Wiesz smoczki mi już nie są potrzebne - ich śmiech ucichł.
Cała banda podeszła do mnie szarpiąc moje ciuchy. W moich oczach był obraz jak leże zgwałcona na ulicy. Jeden chłopak mnie popchnał i upadłam jak kamień w wode. Zebrałam całą siłe w płucach i wykrzyknęłam imię Ashley'a.

Ash
Kto tam się tak drze? Wyjrzałem przez okno. Czy ci idioci biją dziewczyne? Czy oni biją Carly?! To jest ona! Bez zastanowienia powiedziałem o tym CC'emu i Andy'emu. Juliet patrzała z okna i wiedziała że jak się nie pospieszymy to będzie źle.  Pobiegliśmy najszybciej jak umieliśmy. Andy szarpną jednego z nich że aż się wypierdolił.  CC rządził nimi wszystkimi. Po chwili dolecial do nas Jake. Ja wziąłem ją do domu. Nie była przytomna. Krew spływała po jej skroni i ustach. Na pewno miała coś złamane. Ale nie będę jej budził. Delikatnie obmyłem krew z jej twarzy i rąk. Zdjąłem płaszcz i zawołałem Juliet aby go odniosła, lekko zamarła kiedy zoaczyła jej ręce. Dźwięk otwieranych drzwi to oznacza jedno chłopcy przyszli. Tylko nie powinni przyjść z CC'm który ma szkło w udzie. Andy przyszedł ledwo żywy bo on nie może patrzeć na krew. Nic mu się nie stało tylko lekko ma rozwaloną nogę. Mała zaczęła się przebudzać, spojrzała na nogę perkusisty. Prówała wstać, ale wciąż była w szoku.
- Carly uspokój się - próbowałem ją opanować ale wybuchła łzami.
- Nie, nie uspokoje się! To przeze mnie CC ma rozwaloną nogę - łzy zciekały po jej rozżarzonych policzkach.
- Mała nic mi się nie stało. To tylko zadrapanie - wziąłem ją na kolana. Tylko tu się czuła bezpiecznie.
Po jakieś godzince uspokoiła się. Nie spała tylko mnie przytulała. Nagle uniosła głowę i nasz usta były nie bezpiecznie blisko siebie. W pewnym momencie odchyliła głowę.
- Przepraszam - z trudem wstała z moich kolan. Nie chciałem iść za nią. Jinxx pomógł jej wejść po schodach. Ukryłem głowę w dłoniach i byłem bardzo zły na siebie. Jak mogłem ją puścić gdziekolwiek samą tym bardziej o tej godzinie. Ale ja jestem idiotą. Andy widział co się ze mną dzieje, usiadł obok mnie aby przeprowadzić ze mną rozmowę.
- Co jest z tobą?! Gdzie jest Ashley Fucking Purdy - nie wiem co mu odpowiedzieć.
- Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu znikł - szczerze to sam nie wiem gdzie on jest.
- Widzę że ona ci namieszała w głowie - bo prawda boli najbardziej.
- Ja bym bardziej powiedział że mi na niej.... za... ja tego nie powiem - to słowo mi przez gardło nie mogło przejść.
- Jak ci przestawie nos to szybko ci przejdzie przez gardło - zebrałem siłę w sobie jak power rengers i powiedziałem.
- No zależy mi na niej - odkąd pamiętam nie umiałem odsłaniać swoich emocji. Zawsze je kryłem w sobie. Postanowiłem że pójdę do niej. Wiedziałem że jest piękną i niezależną kobietą, ale z dnia na dzień czuję że jest bardziej pociągająca. Zdjąłem spodnie i koszulkę wskakując pod pierzynę. Przed uśnięciem pogłaskałem jej głowę i nie zbyt cicho wyszeptałem Śpij dobrze skarbie
CDN... Nie wiem co sądzicie, ale jakoś mnie naszło na miłość. Teraz bardzo proszę o zostawienie komentarza :)

środa, 21 sierpnia 2013

8. Przeprowadzka

Ashley
Carly ma na mnie focha. Nie wiem o co. Usiadłem obok niej przejeżdżając palcem po jej nie do końca odsłoniętym nadgarstku. Błyskawicznie go wyrwała nawet na mnie nie spoglądając. Widzę że za dużo wypiła, ale nie chcę zaczynać. Wiem jaka będzie z tego wojna
Carly, jest pijana, ale jej nie da się złamać. A o Alanie nie wspomnę, Andy prawie leży na ziemi, a ten kolejka za kolejką. Nie wnikam, z tego co mówiła mała to dość sporo piją. Mała nalewała sobie drinka i Dani. Wódka leżała obok niej więc się odezwałem.
- Carls podasz mi wódkę - spytałem z lekkim uśmiechem.
- Nogi na allegro sprzedałeś - jej bezczelność nie sięga granic.
- Przepraszam, ale grzecznie pytam, a ty się sadzisz - odpowiedziałem i wtedy się zaczęło.
- A ja ci niegrzecznie odpowiadam - wzięła alkohol agresywnie kładąc go na stole.
Wstała  razem z Danielle na parkiet. Ale nie poszły na parkiet tylko na zewnątrz. Tylko kurwa po co. Wyszedłem za nimi. Mała spod swojej ramoneski wyjęła woreczek z białym proszkiem. O nie tak być nie będzie. Wszystko, ale nie narkotyki. Czekałem co z tym zrobią. Dani rozłożyła proszek na murku, delikatnie układając go kartą kredytową. Wtedy już wkroczyłem. zdmuchnąłem proszek z murku. Od razu zaczęły się sadzić. Wprowadziłem je do środka i pilnowałem. Nasz wizyta w klubie nie potrwała długo, iż Andy spał we własnych rzygach. Carly nie odzywała się do mnie całą drogę, gnała przed siebie jak wiatr. Nawet nie chciało mi się jej gonić. Szedłem z Alanem, prowadząc Andy'ego. Podpuszczałem młodego, ale jest za mocny psychicznie. Szanuje go. Ja też. Kogo ja oszukuje...
W DOMU
Kiedy byłem pod drzwiami mała perfidnie zatrzasnęła je przed moim nosem. Nie wiem o co jest zła, ale chyba to trzeba obgadać bo to nie jest za dobrze. Weszła do pokoju i czekałem aż sie przebierze. Lekko zapukałem nie odzywając się ani słowem. Słodkim głosem wpuściła mnie do pokoju. Na widok mojego ryja zrobiła takie UGHR.
- Carly, słuchaj nie wiem o co chodzi, więc mnie uświadom - podniosła się, podkładając poduszkę pod plecy.
- Ash, najpierw ocierasz moje łzy, potem podrywasz blondi która powinna być dajką. Myślę ze jestem dziewczyną z klasą, a skoro ty wolisz laski które są wyruchane przez ćwierć Californi to już twój wybór - widać że alkohol jej odpuścił. Więc mogę na spokojnie.
- Zacznijmy od tego. Ocieranie łez wynikło z tego żeby cie pocieszyć. Podrywam blondynki bo je lubię i jestem singlem - na słowo 'singiel' nachodziło jej łez do oczek.
- Ty kurwa masz w chuj kasy, Czemu nie pójdziesz do okulisty?! Skoro masz problemy ze wzrokiem to ja może lepiej sie wyprowadzę - czyżby ona do mnie coś czuje.
- Uspokój się - złapałem ją za dłoń ściągając na dół - Nigdzie nie jedziesz. Zostajesz ze mną.
- A może nie chcę mieszkać z playboyem - na policzku poczułem ból, czyli dostałem liścia.
- Przepraszam - już nic więcej z siebie nie wydusiłem tylko zdecydowanym ruchem pociągnąłem ja na swoje kolana. Nie uciekała tylko przytuliła się zalała mój nagi tors łzami. Głaskałem ja po główce w celu uspokojenia jej. Nawet nie pytam o te narkotyki jutro rano pogadamy.
Po nie całej godzince usnęła, ułożyłem jej małe ciałko pod kołdrą pod która sam się władowałem. 
Carly
Obudziłam się dość wcześnie. Z Ashley'em w łóżku, miałam nagłą potrzebę napisania czegoś. Coś siedziało w mojej głowie. Moją głowę zalewała złość, a za równo szczęście i zauroczenie. 
 Długopis prawie ze płonie, słyszę jak ktoś naciska klamkę. Spojrzałam w lewo. Do pokoju weszła Juliet. Kucnęła nade mną, patrząc w zeszyt zapełniony bazgrołami.
- Co piszesz - spytała próbując odczytać jedno słowo.
- Poezję, wiersze, piosenki - dałam jej zeszyt do ręki, a to zaszczyt, tylko 2 osoby miały go w rękach. Przeczytała 3 teksty, jeden jej wpadł do gustu.
- Mogę go od ciebie wykupić - spytała pokazując piosenkę 'End Of World'
- Czekałam aż o to zapytasz, nie musisz płacić mi i tak się nie przydadzą - powiedziałam z obojętnością na ryjku.
- Co z głosem jest coś nie tak  - to teraz muszę jej odpowiedzieć.
- Każdy mówi że śpiewam zajebiście, sama też tak twierdzę, ale na scenie mnie paraliżuje i nie jestem w stanie nawet się odezwać - tylko twierdząco pokiwała głową.
- Wiesz słońce, ja ten teks przerobię dosłownie tylko dwa wersy i jak będziesz coś miała to mi daj znać - wstała i poklepała mnie po plecach. Myślałam że jest wredna, ale nie wydaje sie taka na  żywo.
Po napisaniu wiersza położyłam się prosto do łóżka. Nie wiem co mnie natchnęło, ale złamałam Ash'a za rękę i zasnęłam jakby nigdy nic. Mam wrażenie ze on mnie czyni szczęśliwą. 
Dani Perfidnie mnie obudziła o 13 tym bardziej jak miałam kaca. Alan jak zawsze zdrowy, ale przejdźmy do głównego tematu. Dani dzisiaj sie przeprowadza do własnego mieszkanka, znaczy razem z Alanem. W kuchni stały ich bagaże. Będę z nimi jechać i wracam tutaj. Będę codziennie dzwonić. Nie wiem czy wyrobię bez niej. Codziennie się widziałyśmy. Nie ważne czy nauka, ale zawsze. 
Kiedy dojechaliśmy, nie miałam pojęcia ze ten domek tak fajnie wygląda od środka. Alan ma zdolności plastyczne więc chciałby tatuować. Andy zapłacił mu za kurs bo sam kocha tatuaże. Dani chce robić za pokojówkę i myślę ze dadzą radę. uściskałam się z nimi, mimo że pojutrze idziemy na kawę.
Kiedy zamykałam drzwi i schodziłam po schodach czułam że część mnie znika. To wszystko przez to że musiałam uciekać z chaty. wcześniej to zasrane życie wyglądało inaczej. Mimo że nie miałam rodziców, ale miałam ich, a teraz będzie to bardzo rzadko. Wszystko się pomieszało. Kurwa życie dorosłych, a zawsze mówiłam Chcę już mieć 18 i wybyć z tego głupiego domu. A teraz to muszę się wszystkim martwić.

CDN...
Widzę ze za bardzo nie chcecie czytać moich wypocin, ale komentarz zostawicie :P

środa, 14 sierpnia 2013

7. Prawda w środku.

Przez praktycznie cały wieczór leżałam w jego obcięciach. Nie był taki jak na scenie, zwykły podrywacz, za tą warstwą pozerstwa krył się czuły i miły chłopak. Andy ciut się zdenerwował kiedy zobaczył moje ręce zrobił mi odprawę, której słuchałam może z trzy zdania, było ich ze sto trzydzieści. Aż nadszedł czas na sen, muszę przyznać Ashley umie przytulać, ma bardzo umięśnione ramiona. Trzyma pewnie moje biodra, dotykając ustami moje czoło. Usypianie mnie nie trwało długo. Mój sen przerwało natarczywe walenie do drzwi, kto to może być. Zeszłam z Ash'em na dół. Przed drzwiami stała Dani i Alan. Oboje rzucili się na moją szyję. Spoko nie ma mnie tylko 6 godzin a oni już jadą mnie odwiedzić.
Basista był w niebie, ja i dani spałyśmy razem, Alana jakimś sposobem zmusiłam. Ash nie zwracał na niego uwagi, śmialiśmy się przez pół nocy.
Obudziłam się w łóżku tylko z Alanem, po raz pierwszy tulił mnie do siebie. On nie umie przytulać. Wstałam i wyszłam na balkon sięgnęłam do mojej walizki po fajki. Wyszłam na balkon aby odpalić szluga. Na dworze stali chłopcy z Dani. Obok domu rosła akacja, na którą jestem uczulona. Paliłam i zaczęłam kichać, chłopcy spojrzeli ku górze.
- Nasz śpiąca królewna wstała - na ich słowa, jak na zawołanie ukryłam blizny.
- Która jest godzina - podrapałam się po nieułożonych włosach.
- Tak po piętnastej, budź księcia - szybko tyrpnęłam Alana w łeb, zerwał się z miną WTF. Spojrzał na zegarek, szybko się ubrał. Schodząc na dół chwyciłam telefon. 17 nieodebranych połączeń od: Mama.
Zbytnio nie obchodziło mnie to co leży jej na sercu, obchodziło mnie to czy mogę tu zamieszkać. Zapaliłam papierosa w drodze na taras. Kiedy wyszłam z domu i znalazłam się na podwórku. Ashley podszedł do mnie wyciągając peta z mojej ręki. Zaciągnął się dymem i rzucił go bez uczucia na ziemię.
- Masz nie palić - tatuś Ashuś powiedział swoją bardzo interesującą groźbę.
- Postaram się - zaśmiałam sie wyciągając kolejnego szluga.
- Ja do ciebie nie mam siły - machnął ręką.
- Daj mi, Daj mi - wydarł się Alan wyrywając mi fajkę z ręki.
- Czy ja dopalę dzisiaj tą fajkę - spytałam sama siebie na głos. Moją uwagę przykuła twarz Alana - Czy ty masz na sobie mój puder - spytałam go przejeżdżając po jego policzku, zasyczał z bólu - Kto cię pobił?! Jak sie dowiem kto to mu... - przerwał mi bardzo kulturalnie.
- To był słupek - najpierw mu wpierdolę, a potem temu komuś co mu rozjebał ryj. Jednym zdecydowanym ruchem popchnęłam go na ścianę. Przygniotłam go do muru trzymając za kołnierz, chłopcy przybiegli i mnie uspokajali.
- Po pierwsze cieciu mój drogi mnie się nie przerywa, po drugie, ten słupek znał karate czy coś, po trzy masz powiedzieć kto ci to zrobił - do akcji wkroczyła Dani.
- Powiem kto to zrobił - przełknęła ślinę patrząc prosto w moje oczy - Twój ojciec, go w nocy złapał.
- Ja go zapierdole kijem od miotły, jeszcze kurwa komu wpierdoli - złapałam się za głowę, ale najpierw musiałam puścić Alana.
 - Dlatego ci nie chciałem mówić, wynajmiemy jakieś mieszkanko razem w L.A. przyda mi sie każda praca - widać było że sie przejmuje, chce sobie ułożyć życie.
- To zacznij od tej, idź mi pościel wyrko - uśmiechnął się Jinxx wkładając w jego rękę 50 dolarów, Alan tylko sie uśmiechnął i oddał mu pieniądze.
- Bez przesady muszę nauczyć się odpowiedzialności, jutro pójdę szukać pracy - już wiem od kogo uczę się upartości.
- To teraz masz zarobek, idź mi pościel łóżko, przynieś piwo, zajeb temu gówniarzowi zbiera mu się przez tydzień - wskazał palcem na Andy'ego.
- Ja go nie uderzę, idę ci po piwo - odpowiedział zamykając klamkę domu.
-Widzisz mam urok osobisty i jestem mega zajebisty - zatańczył triumfalnie.
- Ty głupi dziadzie ja cię juz mam dość - Jinxx sie zamachnął i walnął go na tyle mocno w plecy że z ust Andy'ego wydobyło sie coś takiego Aaaaaaaaaaaaaaałaa
- O ty szmato, ja cię zabiję - wydarł pyszczek i jak małe dzieci gonili się po podwórku.
- Może dzisiaj wyskoczymy do klubu - spytałam Ash'a który spojrzał na Dani
- Spoko, tylko jak te dzieci się uspokoją to wtedy się dowiemy czy idziemy.
Wszyscy się zgodzili, przygotowywania do wyjścia ruszyły pełną parą. Postanowiłam wyjąć moją Czerwono krwistą sukienkę, na ramiona zarzuciłam czarny wieczorowy sweterek. Ale zanim go zarzuciłąm na ramiona potrzebowałam małej pomocy.
- Purdziak - darłam japkę, aż w drzwiach pojawił sie Ashley, spojrzał na mnie pytająco - zapniesz mi sukienkę? Proszęę.
Z lekkim zakłopotaniem podciągnął zamek ku górze. Sukienka lekko się zmarszczyła, Ashley mi pomógł obciągając ją. Pocałowałam go w policzek w nagrodę. Na jego delikatnie zarysowanej buźce pojawił sie uśmiech.
W klubie
Nie spuszczałam oka z Ashley'a tańczył w okół kobiet przy których się nie umywam, postanowiłam mu dorównać, jakiś przystojny mężczyzna zaprosił mnie do tańca. Ocieraliśmy się o siebie i wygłupialiśmy, obracał mną we wszystkie strony, aż trafiłam na stronę gdzie był Ashley. Całował jakąś pannę, do tego to była blondynką.
- Ryan, idę poprawić makijaż, nie mam siły już tańczyć więc jak chcesz możesz się dosiąść do mnie - tylko sie uśmiechnął i powędrował w kierunku naszego stolika..
Dani wstała za mną widziała ze mój szybki chód nie wróży dobrze.
- Co jest - spytał patrząc na mnie.
- Środa - odpowiedziałam chamsko.
- Nie przejmuj się, pograj na jego fujarze, uwodź go, a potem niech zwali sobie konia - iście szatański plan.
- Wiesz ja już o to zadbam - zaśmiałam się wychodząc z łazienki. Ashley spojrzał na mnie z lekkim zakłopotanie, odwróciłam się i usiadłam przy stolę sięgając po drinki

CDN...
Chyba będzie mały sparing :P zobaczymy co z tego będzie.
W ciągu dalszym ta sama stawka 3 komentarze, przy okazji prawdo podobnie dodam cos w niedziele bo wyjeżdżam sobie to kielc Żegnam i kocham Was :*

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

6. Ostateczna decyzja.

Carly
Wstałam z łóżka szpitalnego już na zawsze! Czas wracać do domu, ciekawe czy ktoś będzie w domu, czy jak zawsze zastane tylko pustkę. Dojedziemy zobaczymy. Żegnaliśmy się z chłopakami. Każdy się miśkował, nawet Alan miał odwagę, tylko potem go odczep od Andy'ego. Kiedy żegnałam się z Ash'em wziął mnie na stronę.
 - Mała, słuchaj. Jak coś sie stanie możesz tu przyjechać - włożył mi do dłoni świstek z ich adresem.
 - Nie wiem czy powinnam - na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
 - Powinnaś. Jesteśmy przyjaciółmi i zawsze ci pomogę - no i misiaczek na papa.
 Droga  była no nie długa, ale nie aż tak męcząca. Zadzwoniłam do chłopaków że już jesteśmy na miejscu i nie muszą się martwić. Kto by pomyślał że dostaje ich adres, a dwa tygodnie bałam się że mnie nie polubią. Pożegnałam się z Alanem i Dani. Włożyłam klucz w dziurkę (bez skojarzeń). Przyjechałam do domu po dwutygodniowej nieobecności, a w drzwiach stoją rodzice. Zaczęło się.
- Gdzie byłaś? Odbierałaś telefonu przez 5 dni - sapał się tata. Dobra spoko po 13 latach próbują mnie wychowywać.
- Byłam w szpitalu - odpowiedziałam odkładając torbę na ziemię.
- Słucham, to nie łaskaw żeby ktoś za ciebie zadzwonił - spytała mama, kolejna sapaczka.
- Tak, jak ledwo mówiłam - podniosłam koszulkę pokazując im bliznę.
- Kto ci to zrobił, masz zakaz wychodzenia z domu - zabawny jesteś tatusiu.
- Was chyba powaliło! Mam 19 lat, jestem pełnoletnia, a wy mi mówicie ze mam zakaz. Mam prawo teraz sie wyprowadzić - czekałam na ich reakcję.
- Ty sobie gówniaro za dużo pozwalasz - wydarła się na mnie i uderzyła mnie w twarz.
Rozumiem że jest matką, ale bez przesady przyjeżdża po kilkunastu latach i daje mi w pysk. Nie mam zamiaru tu mieszkać. Wzięłam walizki i zeszłam na dół. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, próby zatrzymania mnie na nic się nie zdały. Wyszłam z hukiem nie słuchając ich obelg. Poszłam na dworzec czekając na pociąg, odsłoniłam mój rękaw na którym było pełno blizn. A te wszystkie rany były przez brak rodziców, a kiedy juz ich miałam dostaje w pysk. Mój pociąg jechał za dwie godziny, a Dani mieszka 3 minuty od dworca wolnym spacerem. Wzięłam walizkę i jak burza wystrzeliłam do niej. Wytłumaczyłam jej wszystko, ona miała taką samą reakcję.
- Mała, jesteś pewna ze chcesz to robić. Masz tu przyjaciół, a za niedługo matura - próbowała mnie przekonać, ale to nie było łatwe.
- Podjęłam już ostateczną decyzję. Kocham Was, ale ja tu długo nie pociągnę. Wszyscy mnie wymijają bo widzą we mnie tylko głupią 'emoskę'. Myślę ze ja jedyna w klasie nie miałam chłopaka - Dani mnie przytuliła mocno do siebie, i popłakała się, z całych sił próbowała mnie namówić ale nie umiała.
- Będę tęsknić - kiedyś jej to obiecałam i dostała. Pocałunek ode mnie. Była zaskoczona - A to za co.
- Nie wiem jak ty, ale pamiętałam tą obietnicę -teraz misiaczek i odprowadziła mnie na dworzec. Gdzie czekał poinformowany Alan.
- Pa Alan, Jadę do L.A. - zdziwił się, ale kiedy usłyszał wieści co mnie dziś spotkało.
- Rozumiem, zadzwoń jak już będziesz na miejscu - jak zawsze troskliwy. Jest bratem którego nigdy nie miałam.
- Oczywiście - gadaliśmy cały czas aż nie nadjechał mój pociąg. Zrobiłam misiaczka i wsiadłam do pociągu. W czasie podróży słuchałam muzyki. Matka wydzwaniała do mnie, ale odrzucałam połączenia. Łzy mi leciały co kilka sekund. Pewna babcia się do mnie dosiadła i gadała ze mną. Miła kobieta. Kiedy dojechałam do L.A. zadzwoniłam do Dani i Alana.  Kierowałam się ku adresowi domu Ash'a. Zapukałam do drzwi, a otworzyła mi jakaś blondynka z dwoma kolczykami w nosie. Chwila! Wiem! Juliet Simms. Tylko co ona tu robi. 
- Cześć nie wiem czy dobrze trafiłam, ale czy tu mieszka Ashley - bardzo nieśmiało spytałam uśmiechając się.
- Tak - uśmiechnęła się - Ash, jakaś dziewczyna do ciebie - przyszedł zaciekawiony, w jego oczach zobaczyłam zdziwienie.
- Carly?! Co ty tu robisz - spytał całując mnie w policzek.
- Stoję na wycieraczce - gapiliśmy się tylko na siebie, aż Juliet nie podeszła.
- Może wpuścisz koleżankę do środka - zaśmiała sie tyrpiąc go w głowę.
- Ach tak gdzie moje maniery, wejdź - Ashley zaprowadził mnie do salonu, kiedy tam weszłam usłyszałam jedno wielkie CARLY!
- Co cię tu maluchu przywiało - Spytał Jake. Opowiedziałam im cała historię troszkę się zdziwili.
- To nie fajnie, zostań u nas ile chcesz - klepnął mnie delikatnie w plecy Jinxx.
Wieczór.
Ubrałam Pidżamę tylko zapomniałam o jednym szczególe że ma krótki rękaw. Wzięłam  moje długie skarpety ucięłam im palce i założyłam na całą rękę. Chłopcy zwołali mnie do kuchni na kolację. Kiedy zobaczyli mój ubiór. 
Po kolacji Ash wparował do mojego pokoju w bokserkach z nagim torsem. Zaczął ze mną rozmawiać o moim ubiorze.
- A ty się nie gotujesz w tym - spytał podejrzliwie i wiem że on wie.
-Nie, zimno mi - powiedziała ocierając ramiona.
- Serio? Jest 29 stopni na dworze - powiedział - Ściągnij to, nie jestem głupi.
Posłuchałam jego rozkazu. Przy ściąganiu skarpet popłakałam się kiedy zahaczyłam o świeżą ranę. Ashley aż się wystraszył na widok moich rąk. Złapał mnie za dłoń głaszcząc lekko rany.
- Dlaczego - spytał ocierając drugą reką moją łzę.
- Za dużo nienawiści na mnie, zaczęłam wymiękać. W szkole mam jak Andy - zawsze kiedy opowiadałam tą historię zalewałam się łzami, teraz nie zrobiłam wyjątku.
- Nie możesz tego robić to nawet nie ma sensu, wiesz ze jedna szrama na twoim ciele daje jeden punkt wyżej temu komuś kto cię skrzywdził - Ashley jest czuły kiedy z nim rozmawiałam widziałam kim jest.
- Ja wszystko rozumiem, ale publiczne skopanie za to że piszę wiersze - pocałowałam mnie w czoło szpcząc do ucha.
- Never Give In, Never Back Down - przy tym głaszcząc mnie po ręce.
- Ashley - spytałam.
- Słucham - spojrzał mi w oczy.
- Mogę sie przytulić - na jego twarzy pojawił sie uśmiech.
- Myślę że tak - ja zamiast się przytulić wryłam mu się na kolana i wtuliłam mocno w jego klatkę piersiową. Nasz moment chwili przerwał Andy.
- Ash do kurwy nędzy ile razy ci mówiłem że masz sprzątać po sobie - spytał trzymając włosy ze spływu w wannie. 

CDN...
Co sądzicie, myślę że musicie się wysilić. Proszę 3 komcie, a potem mogę dodać wpis :*

sobota, 10 sierpnia 2013

5. Dwie twarze.

Carly
Cały czas spałam, praktycznie nic nie robiłam, szczerze doprowadzało mnie to do kurwicy. Nie mogę palić, nie mogę pić i co najgorsze NIE MOGĘ CHODZIĆ. Całe BVB siedziało obok mnie kiedy spałam i miałam otwarte oczy. Dani nie spałą już trzy dni, tylko pomaga mi, a Alan nie lepszy, tylko czuje się niekomfortowo przy chłopakach. Cały czas chodzi jakiś taki wkurwiony nie wiem jak mu pomóc. Kiedy Alan chciał wejść i ze mną pogadać wyprosiłam wszystkich chłopaków i kazałam im pozamykać drzwi. Alan wyglądał na smutnego i nie wiem czemu, więc postanowiłam to z nim wyjaśnić.
- Co cie gryzie? Nie oszukasz mnie więc mów - powiedziałam każąc mu usiąść. Widać że ma coś sporego na sercu.
- Nie wiedziałem że będzie mi tak ciężko, ale kiedy chłopcy stoją obok mnie rozsadza mnie od środka. Nie wiedziałem że bycie gejem jest takie chujowe  - mówiąc te słowa ocierałam jego łzy.
- Rozumiem, ale musisz dać radę. Nie myśl o nich jak o twoich ideałach. To zwykli ludzie więc tak też myśl - poklepałam go po przed ramieniu i wyszedł ze spuszczoną głową. Za chwilę chłopcy wparowali jak głupi do sali.
- On jest gejem! Myślałem że to twój chłopak - powiedział CC, a na mojej twarzy pojawiła sie czerwień.
- To wy podsłuchiwaliście?! No kurwa ludzie! Wydarła bym ryj ale, tak mnie kurwi brzuch że nie da rady - powiedziałam i starałam się podnieść i usiąść. Dało radę, siedzę!
- Tak i nie wiemy nic - powiedział Jinxx z minką upadłego aniołka ja się kurwa boje.
- Jestem mściwa francą więc nie radzę wam ze mną zaczynać - zagroziłam wszystkim niczym stara babcia używając palca wskazującego.
Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu, zaczęło się robić późno. Więc chłopcy poszli spać, ale ze mną został Ashley i ku zdziwieniu nie zachowywał się jak jakiś alfons tylko miły i kochany chłopak.
- Wiesz nie spodziewałam sie że jesteś taki miły i kochany jak pluszaczek - powiedziałam gładząc go po czarnej czuprynie.
- Wiesz słonko, ja mam dwie twarze. Jedna używam na scenie, a drugą przy tobie bądź chłopakach - jego zalotny uśmiech docierał coraz bardziej do moich oczu.- Dwie twarze to może mieć jakaś hydra, a ty jesteś człowiekiem i musisz wybrać którąś z nich - wzdychnął i przetarł twarz dłonią.
- Image sceniczny, lepiej - zrobił zabawną minę. 
Bezustannie wygłupialiśmy się kiedy wybiła godzina pożegnania ucałował mnie w czoło i poleciał spać. Przez jakieś 20 minut  myślałam co to mogło oznaczać. Przygryzłam warki i usnęłam.
Ash
Szedłem do hotelu kiedy na dworze zobaczyłem młodego jak siedział na ziemi. Palił papierosa, na dworze pada i wieje. Inaczej, zimno jak chuj.Podszedłem do młodego lekko klepiąc go po plecach, natychmiastowo się odwrócił. Miał lekko spuchniętą twarz. Płakał?
- Młody co się dzieje - spytałem on stała odpowiedź nastolatków z kompleksami.
- Nic - wzdychnąłem i usiadłem obok niego.
- Podsłuchiwaliśmy rozmowę z Carly więc się nie wymiguj - jego mina jeszcze bardziej zbledła.
- Miło - otarł oko i zaczął - Teraz się możesz śmiać, poznałeś geja, zakałę planety - Ziemia.
- Jest mi do śmiechu? Nie możesz się z tym ukrywać, nie wiem jaki to człowiek powiedział, ale zacytuje to 'O gustach się nie dyskutuje' proste, ja lubię cipki ty lubisz kutasy i po sprawie - Nie wiem czy dobrze powiedziałem, ale sądzę że tak.
- Ale ciebie nie zjadą za to ze lubisz cipki, a mnie tak. Dani nie zjadą, wręcz się tym zachwycą ze liże jakiejś lasce - kolejny fakt,  Dani jest lesbijką. 
 - Chłopcy cię nie zjadą, a nawet jak ktoś cie zjedzie powinieneś to olać, bądź sobą czyli główny cel w tym życiu - młody wstał podając mi rękę, nie pogardzę nie chce mi się podnieść.
- Jesteś pewny że nic nie powiedzą - spytał ogarniając ryj z łez.
- Jestem pewny, a teraz chodź bo sie przeziębisz - poszliśmy do hotel, chłopcy jak zawsze nóżki na stół. Młody wszedł zestresowany ale nie miał czym.
-Siema chłopcy - wydarłem japkę, odwrócili się ze zdziwieniem patrząc na mnie.
- Młody, wspomóż starca i idź mi po piwo - powiedział Andy używając swoich gał.
- Proszę - dał mu browar w rękę i wychodził juz do kuchni.
- Młody gdzie idziesz siadaj do nas kanapa jest duża - zachęcająco poklepał miejsce obok siebie miejsce Jake.
- Wiesz ja chyba podziękuje - powiedział odwracając się.
- Daj spokój chyba nie ugryziemy - zachichotał Jinxx dalej na niego naciskając.
- Jak nie chce to zamknijcie mordy - powiedziałem i poszedłem do lodówki po piwo młody poszedł za mną. Wziąłem dwa do ręki - Chcesz?
- Nie, ja nie pije - on jest zabawny.
- Nie kłam gadałem z Carly ty i nie pijesz. Dobry żart - wziął piwo i usiadł na ziemi w salonie.
Młody zaczął usypiać, a chłopcy zaczęli temat kiedy usnął.
- Co mu jest? - spytał CC patrząc na chłopaka opierającego sie o komodę.
- Dobrze wiecie ze jest gejem, czuje sie nie komfortowo przy was. Wiecie jak sie było prawiczkiem i stało sie obok ładnej dziewczyny - spytałem.
- No. Dawaj dalej - oznajmił robiąc dziwny ruch ręką.
- On tak ma przy nas, jemu jest trudno nad tym panować. Jest świetnym przyjacielem dla nas i gdybym był gejem brałbym go. Ma fajny charakter - chłopcy potwierdzili moja wypowiedź.
Przy pójściem spać, Jake z Jinxx'em wpadli na pomysł że młody zmarznie na ziemi. Delikatnie go przenieśli na kanapę i przykryli kocykiem. Kiedy przechodziłem obok niego szepnąłem Dobranoc młody.

Jak Wam się spodobało, jednej dziewczynie dzisiaj życzymy sto lat :* Czekam na komcie

środa, 7 sierpnia 2013

4. Nie wiem co mam o tym myśleć

Wstałam z wielkim kacem gigantem, który mnie opanowała. Pomińmy że jest godzina 16 i ze za dwie godziny  musimy wyjść a ja nawet nie wiem jak sie nazywam. Poszłam do toalety żeby jakoś sie ogarniać. Tam zastałam niespotykany często widok - geja śpiącego na muszli klozetowej.
Jakimś cudem go dobudziłam i wygoniłam z łazienki, Dani nie spała tylko była w stanie umierania. Piła wszystko co miała pod ręką.
Wyszykowałam się i kiedy wyszłam Dani i Alan również wyglądali dobrze. Kurwa za 20 minut mamy koncert pomyślałam biorąc torebkę i szybko wsiadając w samochód z przyjaciółmi. W kolejce zastałam zgraję dzieciaków umalowanych jak Andy. Alan stał wystraszony kiedy patrzyła na małe (małe bo on ma 189cm) dziewczynki. Kiedy kasa biletowa została otwarta, dostaliśmy specjalne bransoletki i goryli których kojarzę z nagrań.
 Kiedy juz nas wpuścili zaczęliśmy sie wydzierać w niebo głosy nazwę zespołu na który przyszliśmy. Chłopaki wyglądali nieziemsko. Nie będę opowiadać jak wyglądał koncert, najważniejsze ze całe to wydarzenie było jest i będzie w moim sercu. Show się skończyło wiec ci którzy mieli vipowskie bilety mogli pójść z całym zespołem za kulisy. Za kulisami było jeszcze z 40 fanek i fanów, Ashley to podrywacz i po jego pierwszym zdaniu było to widać. 
- Który facet jest takim szczęściarzem ze ma takie panny jak wy - myślałam ze posikam sie ze śmiechu.
- Błagam... które kobiety wkurwiasz jak nas - po tym sie zamknął i zaczął normalnie gadać. 
Normalne gadanie przerwał nam jakiś antyfan który zaczął ich wyzywać, mój instynkt na to nie pozwolił więc chciałam do niego podejść. Zamachnął się dość mocno ręką, w tym samym momencie poczułam na tyle mocny ból w brzuchu, przejechałam miejsce bólu dłonią. Poczułam kawałek szkła w moim brzuchu. Ból zaczął sie robić tak nieznośny że az sobie uklękłam.Z ziemi mnie podnosił Ash i Jinxx. Dani od razu wpadła w atak łez kiedy zobaczyła że moja ręka jest koloru mojego brzucha. Alan nie wiedział co się dzieje ze mna, ale najgorsze miał przed oczami. 
Chłopcy jak najszybciej zawieźli mnie do szpitala, reszta pojechała za nimi, Alan poszedł szukać tego chudego gnoja. ie wiem co mam o tym wszystkiem myśleć.
Obudziłam sie na jakiejś uliczce z białymi domami sama byłam ubrana na biało. Usłyszałam znajome głosy i trzy poznane dzisiaj. Przed moimi oczami ukazali się Dani, Alan, Ash, Jainxx i Andy. Ash i Dani podeszli do mnie. Chłopak złapał mnie za dłoń i lekko ucałował w policzek.
- Wszystko będzie dobrze, tylko musisz być silna i nigdy sie nie poddawać i nie wycofywać - wyszeptał do mojego ucha i wrócił do swoich przyjaciół.
- Jeszcze nie czas na ciebie, musisz stąd odejść odepchnęła mnie i juz po chwili byłam gdzie indziej.
Leżałam na łóżku szpitalnym obok mnie siedziało całe BVB, Dani, ale nie było Alana.
-Gdzie jest Alan - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem, ledwo co oddychałam.
- Poszedł szukać tego gnoja z jakimś chłopakiem - powiedział Jinxx.
- Przepraszam Was ze tak wyszło, musiałam zepsuć koncert jak wszystko - z moich oczu wypłynęły łzy które od razu otarł Ashley.
- Mała nie płacz, wszystko jest dobrze. Nie możesz siebie obwiniać za zachowanie tego gnoja - pokazałam mu żeby się zbliżył i ucałowałam go w policzek.
Dani
Nie byłam w stanie określić co sie stało, mogę tylko powiedzieć tyle, ona sobie z tym nie radzi udaję twardą dla nas. Kiedy gadaliśmy z nią ona w jednym momencie usnęła jak mały aniołeczek.
Wyszliśmy i siedzieliśmy na ławeczce kiedy w jednej chwili wszedł do nas Alan. Miał ręce całe we krwi.
- Co ci sie stało - spytał Andy wskazując na jego ręcę.
- To nie moja krew tylko tego gnoja co prawie zabił moją przyjaciółkę, a jak gadamy o niej to gdzie jest - spytał wystraszony.
- Śpi na sali i mamy do niej na razie nie wchodzić - poinformował go Jake.
Siedzieliśmy w ciszy z 2 godziny. Kiedy doktor wyszedł powiedział nam wszystkie informację. Pytaliśmy na odpowiedź czy możemy wejść. Kiwnął głową na tak więc nie będziemy czekać.
Na jej twarzy pojawił sie uśmiech zobaczyła Alana.
- Co mu brutalu zrobiłeś - lekko się uśmiechnęła.
- Nie chcesz wiedzieć - wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Nawet nie spytałem jak masz na imię - wsadził rękę pod koc wyciągając z pod niego dłoń.
- Carly - odpowiedziała usiłując sie przewrócić.
- Jestes strasznie waleczna, bronisz ludzi których pierwszy raz widzisz na oczy, jestes niezwykła - powiedział Andy.
- Nie wiem czy to był komplement, ale dziękuje - widać ze jest zadowolona, Ash trzyma ją za dłoń miała chłopaka który ja potraktował jak wycieraczkę.
Kiedy przyszedł doktor wyprosił wszystkich z sali mogła zostać jedna osoba, tą osoba był Ashley.

CDN... Dziekuje za wszystkie wejścia, kocham Was :*